|
www.dubbing.fora.pl Jedyne forum w Polsce poświęcone dubbingowi do seriali i filmów dla dorosłych
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dezerter
Administrator
Dołączył: 22 Gru 2007
Posty: 1033
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie Maj 10, 2009 9:29 pm Temat postu: Głosy z ekranu |
|
|
Głosy Z EKRANU
[podpis] WOJTEK KRZYŻANIAK
Gazeta Telewizyjna nr 9, wydanie z dnia 11/01/2008 KULISY TV, str. 6
Najlepszy lektor to taki, którego nie słyszymy już po kilku chwilach dialogów, i nie tracimy niczego z dykcji i barwy głosu grających aktorów
Zakochany pan na ekranie wzdycha do wybranki swego serca. Oczy mu płoną z pożądania, szepce coś do niej. Do widza docierają tylko jakieś niewyraźne pomruki i szmery - przede wszystkim słyszy głos czytający polską wersję dialogów. Można by przypuszczać, że ktoś opowiada nam film, który właśnie oglądamy. A on przecież tylko pomaga nam go zrozumieć.
Telewizje w różnych krajach przyjęły trzy formy tłumaczenia filmów obcojęzycznych. Pierwszą z nich jest tzw. dubbing, czyli zastąpienie oryginalnej ścieżki dźwiękowej wersją lokalną, z użyciem głosów wyszkolonych w tym aktorów. Inna to napisy, czyli słyszymy wersję oryginalną, a jeśli nie rozumiemy, co bohaterowie mówią, możemy się posiłkować pojawiającym się u dołu ekranu tłumaczeniem. I forma trzecia, czyli lektor, który zagaduje wersję oryginalną lub jest chwilę po niej. W Polsce najpopularniejszy jest wariant numer trzy. Dubbing wykorzystywany jest natomiast w produkcjach skierowanych do dzieci.
Taki podział tworzenia polskojęzycznych wersji nie wynika wyłącznie z wygody nadawców. Seriale, opery mydlane to dla sporej części widowni tak naprawdę słuchowiska. W tym czasie robi się obiad, wykonuje inne domowe czynności i tylko od czasu do czasu zerka się na ekran. A to absolutnie wyklucza wariant z napisami. - Poza tym to przede wszystkim kwestia tradycji - czy może prościej - przyzwyczajenia - mówi kierownik produkcji z TVN-u Krzysztof Mitura. - Dla polskiego odbiorcy po prostu jest bardziej do zaakceptowania to, że słyszy Roberta De Niro w tle, niż to, że ni stąd, ni zowąd mówi on po polsku, i w dodatku głosem jakiegoś znanego aktora - dodaje. I jest w tym dużo racji. Bo czyż nie jest smutne, że większość Niemców czy choćby Węgrów nie miała okazji usłyszeć prawdziwego głosu Roberta De Niro? Ale aspekt finansowy i produkcyjny jest również nie do przecenienia. I to przywiązanie Polaków do tego, co w żargonie telewizyjnym nazywa się "szeptanką", jest dla szefów i właścicieli stacji bardzo wygodne. Lektorowi bowiem, choćby był bardzo drogi, płaci się raz. Krótszy jest również czas pracy studia i koszt ekipy. - Najdłuższą pracą jest w tym przypadku tłumaczenie - mówi Mitura. - Po otrzymaniu przetłumaczonego tekstu polska wersja lektorska może być gotowa do emisji nawet po dwóch dniach. Natomiast realizacja wersji z dubbingiem trwać może kilka tygodni, a w przypadku większych produkcji nawet kilka miesięcy - dodaje. Pamiętajmy jednak, słuchając takiego opowiadającego film pana, że to, co od niego słyszymy, to zazwyczaj fragment tego, co mówią bohaterowie w filmie. Jest to esencja, ale pozbawiona wszystkich ornamentów, zawijasów i językowych ciekawostek. Po prostu nie ma na to czasu, ponieważ lektor musi zdążyć powiedzieć kwestie wszystkich uczestników dyskusji.
W Rosji, gdzie "szeptanka" jest równie popularna jak u nas, wprowadzono pewne udoskonalenie. Otóż kwestie wypowiadane przez panie czyta kobieta, a mężczyzna czyta to, co mówią panowie. W Polsce też podejmowano próby angażowania pań jako lektorek. I nie chodzi tylko o Krystynę Czubównę, która fenomenalnie czyta filmy dokumentalne - chociaż miała i epizod fabularny. Lektorem była również na przykład Krystyna Loska. Teraz tylko w telewizji Fox Life są seriale czytane przez kobiety. - Zdecydowana większość emitowanych przez nas seriali prezentuje damski punkt widzenia. Lepiej więc chyba, kiedy będą je czytać kobiety - mówi Anna Kowalska, szefowa promocji Fox Life. - Poza tym skacząc po kanałach, widz może się zatrzymać zaskoczony czymś, do czego nie jest przyzwyczajony - do głosu kobiety jako lektorki - dodaje.
Lektorzy to zawód wymagający wysokich kwalifikacji. Najlepsi, tacy jak Janusz Szydłowski, Stanisław Olejniczak czy Maciej Gutowski, czytać muszą naprawdę bardzo dużo. Chociaż wydawać by się mogło, że to zajęcie proste. - Wielu aktorów sądziło, że wystarczy mieć ustawiony w miarę głos, dykcję i przygotowanie aktorskie, aby zostać świetnym lektorem. Okazało się, że nie - mówi Władysław Frączak, obecnie kierownik redakcji filmowej w TVP 1, a kiedyś znakomity lektor, którego pamiętamy choćby z serialu "Cudowne lata". - Lektor oczywiście nie może czytać wszystkiego jednym tonem i w żadnym wypadku nie może grać czy interpretować. On ma podrzucać tekst. Np. Szydłowski - od pierwszej kwestii wiemy, że to on czyta, ale już po kilku chwilach przestajemy go słyszeć, tylko samą treść. I o to właśnie chodzi w tym zawodzie - mówi Frączak.
Każda telewizja ma swoich ulubionych lektorów, takich, z którymi współpracuje najchętniej i - w miarę ich dostępności - najczęściej. - Znamy głosy lektorów i wiemy, który co potrafi. Znamy też ich temperament i wiemy, do jakiego rodzaju filmu najlepiej pasują - mówi Mitura. - Ważne jest też to, kto jak pracuje. Są tacy lektorzy, którzy siadają, w studiu włącza się aparatura i tworzenie polskiej wersji filmu trwa tyle, co jego projekcja. To oczywiście nie zdarza się często, ale jest wymarzoną sytuacją - dodaje. Podstawowym warunkiem, aby mogło się tak stać, jest dobrze przygotowane tłumaczenie. - Jeśli lektor ma przed sobą dobrze zrobioną listę dialogową, ze wszystkimi znacznikami - coś w rodzaju zapisu nutowego, gdzie zaznaczone są pauzy, wzmocnienia i długości przerw - a za sobą lata doświadczenia, to takie nagrania za jednym podejściem zdarzają się często - mówi Frączak. Zastrzega jednak, że to jest już domena tylko tych najlepszych.
Chociaż irytujące może się wydawać, kiedy widząc błagającego o pomoc w mrożącej krew w żyłach filmowej scenie, słyszymy bezemocjonalne, a czasem z lekka znudzone "ratunku", to nie zanosi się na szybką zmianę lektora na dubbing czy literki. Ba, nie zanosi się na nią w ogóle. Bo czyż może być lepszy western niż ten przeczytany przez pana Jana Suzina? Nie, nie może.
PS Darować głupoty jednak nie można - a taką jest z pewnością czytanie piosenek...
WOJTEK KRZYŻANIA
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AtoMan
Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Trójwieś
|
Wysłany: Pon Maj 11, 2009 10:35 pm Temat postu: |
|
|
>> Po otrzymaniu przetłumaczonego tekstu polska wersja lektorska może być gotowa do emisji nawet po dwóch dniach. Natomiast realizacja wersji z dubbingiem trwać może kilka tygodni, a w przypadku większych produkcji nawet kilka miesięcy - dodaje.
Taaak. Jaaasne. Większych produkcji? Stuodcinkowego serialu z godzinnymi odcinkami, który robi się w całości przed emisją pierwszego odcinka chyba. W praktyce jest to 1-2 odcinki serialu przetłumaczone dziennie (i tu nie ma znaczenia, czy to lektor, dubbing czy napisy), na drugi dzień już możnaby nagrywać. Czasowo dłużej (przy dubbingu) trwać może montaż (choć niekoniecznie), no i ewentualnie casting czy dobór głosów do ról.
Powielanie mitów, takich, jak "napisy są najwierniejszą formą tłumaczenia".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|