Dezerter
Administrator
Dołączył: 22 Gru 2007
Posty: 1033
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią Maj 08, 2009 5:42 pm Temat postu: Ja, Klaudiusz |
|
|
Ja, Klaudiusz
[podpis] Wojciech Orliński
Gazeta Telewizyjna nr 155, wydanie z dnia 04/07/1998 , str. 2
piątek 1 TVP 23:30
O historykach mówi się, że pisząc o historii, w rzeczywistości zawsze opisują teraźniejszość. O autorach powieści historycznych dodać można jeszcze, że zawsze piszą o sobie. Jedno i drugie świetnie pasuje do powieści "Ja, Klaudiusz" i "Klaudiusz i Messalina" Roberta Gravesa, na podstawie których telewizja BBC zrealizowała znakomity serial.
Graves pisał swoje powieści w latach 30., przebywając na dobrowolnym wygnaniu na Majorce. Rodzinną Anglię opuścił w 1929 roku po niesłychanie dramatycznie przebiegającym rozwodzie, ścigany przez sądy i wierzycieli, skłócony dosłownie ze wszystkimi. Z pustynnej wysepki (która wtedy jeszcze nie była kurortem) spoglądał na świat, który właśnie pogrążał się w chaosie Wielkiego Kryzysu i coraz łaskawiej spoglądał na totalitaryzmy.
Nieprzypadkowo Gravesa zainteresowało akurat Imperium Rzymskie tuż po upadku republiki, a więc czasy, w których żyli jeszcze ludzie pamiętający utracone swobody. Nieprzypadkowo też w tej epoce zainteresował go akurat Klaudiusz, kaleka z wyrachowania symulujący obłęd, dzięki czemu cesarska rodzina, wymordowując się nawzajem, oszczędzi właśnie jego.
Wybrana przez Gravesa epoka była świetną metaforą Europy lat 30., kiedy już tylko nieliczni wierzyli w demokrację, a z wybraną postacią identyfikował się sam.
Rzadko kiedy zdarza się, żeby telewizyjna adaptacja mogła oddać cały urok dzieła literackiego. A nawet jak się to uda, to efekt potrafi zepsuć kiepskie tłumaczenie. Każdy, kto oglądał ten serial, wie jednak dobrze, że w przypadku "Klaudiusza" się to udało.
Znakomite widowisko zrealizowane przez BBC w roku 1976 obsypano na całym świecie nagrodami, Polaków zaś dodatkowo zachwyciła jakość polskiego tłumaczenia. Dubbing nie jest u nas zbyt popularny, do czego przyczynia się być może i to, że nie zawsze robi się go tak dobrze, jak udało się to Izabelli Falewicz przy serialu "Ja, Klaudiusz".
Kiedy czytamy dziś Gravesa, wyobraźnia prędzej podsunie nam wspomnienie chrapliwego jąkania Stanisława Brejdyganta, a nie twarzy Dereka Jacobiego, który grał główną rolę. Moje odczucia są tu być może niezbyt wiarygodne, bo kiedy "Klaudiusza" w 1979 roku po raz pierwszy nadawała TVP, mama nie pozwalała mi oglądać serialu, słyszałem więc tylko głosy zza drzwi. Potem oglądałem wznowienia, ale "Ja, Klaudiusz" jest dla mnie nadal nie tylko świetnym telewizyjnym widowiskiem, ale i... słuchowiskiem. Z przyjemnością obejrzę go i posłucham jeszcze raz.
Wojciech Orliński
Post został pochwalony 0 razy
|
|